środa, 18 czerwca 2014

KORRES EYE CREAM WITH WILD ROSE


Kupiony już jakiś czas temu i jeszcze w użytku. Fakt jest go już niewiele ale i tak długie zużycie dobrze o nim świadczy. Nie polubiłam go na samym początku ale z czasem przekonałam się do niego. Dlaczego nie polubiłam ? Po jednym, drugim, trzecim, czwartym zaaplikowaniu moje oczy zareagowały alergicznie. Byłam w szoku bo czytając wcześniejsze opinie w internecie żadna osoba nie miała takich przeżyć z tym kremem. Odstawiłam go na ok. tydzień i dałam drugą szansę. Problem tym razem się nie pojawił jak również do momentu napisania tego posta. Nie wiem dokładnie ci było tego przyczyną. Być może nowy kosmetyk jakiego nigdy wcześniej nie używałam i może dlatego oczy w ten a nie w inny sposób zareagowały. Jest to krem rozjaśniający. Efekt może i jest, ale nie za duży. Dla mnie natomiast wystarczający bo i tak potem nakładam kamuflaż z Catrice na cienie pod oczami i wtedy już jest bosko :) Co uwielbiam w tym kremie? Fenomenalnie nawilża!!! Nigdy nie miałam tak wspaniale nawilżonej skóry pod oczami! No i zmarszczki mimiczne w okolicach oczu zostały lekko wygładzone co osobiście mi się bardzo podoba :))) Ogromny plus za filtr SPF 15. Jest dość drogi, ok. 130 zł więc nie wiem czy polecać czy nie... z pewnością na rynku wiele jest innych wspaniałych kremów i to o wiele tańszych ale myślę, że jeśli finanse mi pozwolą to po skończeniu tego opakowania kupię kolejne :)

3 komentarze: